Dawno nie oglądałam tak nudnego, męczącego filmu (w dodatku kreowanego przez media na arcydzieło). Ktoś pewnie zarzuci mi że mam niski poziom wrażliwości, ale tak samo jak "Zabicie świętego jelenia" mimo "gwiazdorskiej" obsady było dla mnie "drogą prze mękę", tak tutaj nawet Daniel Day-Lewis nie ocalił tego filmu przed nudą.
Nie będę na siłę doszukiwała się ukrytego sensu ani próbowała wykrzesać z siebie coś na kształt entuzjazmu. Drewniana, drażniąca gra aktorów, dziwnie sztuczny klimat, nieudany ukłon w stronę psychologii, bezsensowne dialogi, jedynie kostiumy zasługują na uwagę. Ciekawy pomysł, ale niestety marne wykonanie.
Zmęczyłam się oglądając ten film, po prostu.
niestety takie jest kino Paula Thomasa Andersona, ja też za nim nie przepadam i też trudno mi zrozumieć te wszystkie ochy i achy wznoszące się co rusz nad jego "dziełami"
pozdrawiam bratnią duszę ;)
Parafrazując, ten film jest jak baśń H. Ch. Andersena "Nowe szaty cesarza" - wszyscy zachwycali się cudowną kreacją władcy bo nie wypadało im powiedzieć na głos, tego co wykrzyczało dziecko - że król jest nagi. Dla mnie ten film jest koszmarnie nudny i bezlitośnie odarty z jakichkolwiek zalet. Niby ambitne kino, niby "dzieło" utkane z najlepszych materiałów (bo i aktor zacny i wszystko takie perfekcyjne), do tego niby ważne przesłanie, a...wyszło jak w tej bajce o szatach cesarza... Według mnie zmarnowany potencjał.
Też pozdrawiam :)
Nie ma tu ukrytego sensu, gdyż jest on raczej jawny: miłość, na wzór flory, rozkwitającej między betonowymi pęknięciami przy zaczadzonej ulicy, jest w stanie zagnieździć się nawet w tak zarobaczonej i toksycznej (heh, to nawet było zupełnie dosłowne) relacji, nadając jej tym samym i sens.
Jest to o tyle oryginalne, że nie przypominam sobie drugiego filmu o podobnym wydźwięku, chociaż być może i pamięć mnie zawodzi.
Ja też się zgadzam, trzeci raz w życiu zdarzyło mi się przerwać oglądanie filmu w połowie.. To było tak męczące, że nie dałam rady.
A dlaczego miała nie oceniać? Bo powiedział tak jakiś SamFarsch na forum filmwebu? Film jej się nie spodobał to oceniła, od tego jest ten portal.
Bo ocenianie filmy bez oglądania go to dziecinada. Nie da się ocenić filmu, jak połowy nie widziałeś. Skąd wiesz co było dalej i jaki był zamysł reżysera?
To prawda, bardzo często film który zapowiada się średnio ,potrafi widza wcisnąć w fotel nawet po kilkudziesięciu minutach :-0
No rzeczywiści oceniając Sherlocka Holmesa i Gladiatora jako arcydzieła to taki film musi Cię strasznie nudzić.
Na pewno są większymi arcydziełami niż to coś. Poza tym każdy ma własny gust i może ocenić film jak chce. Takie wytykanie jest idiotyczne.
wątpie. na początku bylo nieźle, aspiracje wysokie, ale.... to tylko wydmuszka. Już nudnawo bylo, jak ich zycie toczylo sie przed slubem - a po slubie - usnełam przy scenie krojenia grzybów...
A ja jestem przekonany. Opinie krytyków i jednak większości widzów są entuzjastyczne. A mam wrażenie, że jest to jeden z tych filmów, które należycie będą docenione po latach i zyskają status kultowy (w Polsce podobnie będzie z "Człowiekiem z magicznym pudełkiem").
Wydmuszką nie jest. Przeciwnie, ma w sobie mnóstwo znaczeń, odwołań do Freuda, nawet Junga nie trzeba daleko szukać, a to tylko jedna z interpretacji.
"Na pewno są większymi arcydziełami niż to coś. Poza tym każdy ma własny gust i może ocenić film jak chce." Mój nowy ulubiony oksymoron.
Świetnie. "Na pewno są większymi arcydziełami niż to coś" - Moja opinia na ten temat. Akurat uważam Gladiatora za bardzo dobry film, Nić Widmo - za beznadziejny.
Każdy może ocenić film tak jak mu się podoba i nie wiem po co czepiać się tego, jak ktoś ocenia sobie filmy, a właśnie tego dotyczyła moja odpowiedź. Podobało Ci się Nić Widmo? - No i fajnie, mi nie, wynudził mnie te film i zmęczył niesamowicie.
Mnie też się film nie podobał, mimo urzekającego zwiastunu, po którym byłam pełna nadziei. Uważam jednak, że może uchodzić za arcydzieło i rozumiem dlaczego ktoś go tak nazwał. Może obejrzę go ponownie, za jakiś czas...
Nie dla każdego jest takie kino, gdzie więcej jest wypowiedziane między słowami, aktorzy grają bardzo wysublimowanie, a reżyser czaruje kadrami i percepcją. Może film nie jest arcydziełem pod każdym względem, ale uroku nie da mu się odmówić. Tak jak z muzyką klasyczną, wiele osób nią się fascynuje, inni przysypiają i mówią, że to nuda. Obydwoje na swój własny sposób mają rację, po prostu takie wizualia nie są jednoznacznie odbierane.
dokładnie, życzyć im tylko wzajemnego zrozumienia. Film piękny, subtelny, zdecydowanie nie dla poszukiwaczy mocnych wrażeń. Cały czas słyszę w głowie głos day lewisa - lekko zmanierowany, nonszalancki, dostojny. Świetna postać.
Nie jestem "poszukiwaczem mocnych wrażeń" - nie ma prawie na mojej liście takich filmów. Daniela Day-Lewisa mam za geniusza, ale ten film oceniam jako koszmarnie nijaki. Bo może jest o niczym. Ciebie i Twojego przedmówcę poproszę o interpretację tego "arcydzieła" zamiast ogólników, że subtelny, ma urok i tym podobne frazesy. Nie wystarczy stwierdzić, że coś jest dobre - to łatwizna, ale poproszę o trochę wysiłku intelektualnego i wykazanie: o czym był ten film, dlaczego takie "arcydzieło"...Co znaczy, że reżyser czaruje percepcją :), albo kadrami :). Wczoraj usiłowałam obejrzeć "King Konga" z 2005 r. - ten film to dopiero czaruje percepcją i kadrami - a nie do obejrzenia jest :)
życzenia wzajemnego zrozumienia jak widać niespełnione ;) Zapewne życzenie szacunku miałoby większe szanse na powodzenie, choć tu też nie przewiduję sukcesów. Tak czy inaczej życzę spełnienia :)
Zasada jest prosta. reżyser/scenarzysta zrobi jakiś dobry, ambitny film i staje się reżyserem "uznanym" po czym jak zrobi cokolwiek (takie jak np to) to krytycy nie mogą go zmieszać z błotem bo to przecież mistrz kina. A widzowie, cóż niektórzy nie mają własnego zdania tylko kierują się opinią krytyków. Nie ma innego wytłumaczenia dla oceny >2 dla tego koszmarnego 2 godzinnego nudnego spektaklu.
Tak, tak, oczywiście, "Piksele" lepsze, 8, bo "nie były nudne".
Rozumiem, że 2, bo muzyka była koszmarna, zdjęcia fatalne, gra aktorska zerowa, scenografia obrzydliwa, kostiumy okropne?
Jeśli oceniasz filmy wyłącznie pod kątem tego, czy Cię wynudziły, to nie oceniasz uczciwie.
Zgadzam się z Tobą!
Reżyser jest "uznany", aktor ma etykietkę "genialny", więc wszyscy pieją z zachwytu bo przecież inaczej nie wypada... A już tym bardziej mówić na głos, że film się nie podobał.
Pseudointelektualny, jak ja uwielbiam to słowo. Jakby w tym filmie jeszcze było coś do "intelektualizowania" ;)
brawo.
"Trzy bilboardy..." 6/10
"Nić widmo" 3/10
a z drugiej strony:
"Miasto 44" 8/10
"Jeziorak" 7/10
"Pseudointelektualny"? Doprawdy. Acha.
Ten film był prosty jak budowa cepa i tak samo prosto był świetny. Nigdy tego nie mówiłem ale wiele z tych wypowiedzi wydaje mi się takich...infantylnych. Ile wy macie lat?? Jak nie oglądam filmu to się o nim nie wypowiadam przecież to też jest takie proste.
"Nie będę na siłę doszukiwała się ukrytego sensu ani próbowała wykrzesać z siebie coś na kształt entuzjazmu."
Nie ma tu żadnego ukrytego sensu, jest natomiast piękna historia o miłości mężczyzny z zespołem Aspergera i bardzo czułej i opiekuńczej kobiety. Tytułowa nić widmo to właśnie uczucie, które łączy ich w sytuacji, gdy on wydaje się zupełnie pozbawiony zainteresowania jej potrzebami. Cały film przedstawia bardzo subtelnie jak szukają się wzajemnie będąc blisko siebie.
Jeśli nie zrozumiesz, w którymkolwiek momencie, że główny bohater ma Aspergera, nie zrozumiesz istoty, proste!
zgadzam się, film o podniecaniu się podtruwaniem kogoś i bycia podtruwanym grzybami - one big WTF?!
A film oglądałaś w kinie? Ja muszę przyznać, że gdybym go oglądał w telewizorze albo na lapku, to chyba też nie oceniłbym najlepiej tego filmu. Ale w kinie zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Pofatygowałam się do kina. Liczyłam, że film mnie zachwyci. Świat mody i te sprawy, ale niestety...
Btw. obczaiłam sobie Twój profil, widziałeś American Crime Story (Sprawa O.J. Simpsona) obejrzyj Zabójstwo Versace.
Ja go oglądałem na laptopie i potrafił mnie zachwycić, więc dobry film raczej sam się broni, niezależnie od tego gdzie i jak jest oglądany :D Chociaż z drugiej strony, kwestia gustu. Ja też nie lubię niektórych filmów, które są uważane powszechnie za arcydzieła - Obywatel Kane czy Odyseja Kosmiczna, chociaż inne filmy od Wellesa i Kubricka naprawdę lubię.
" Drewniana, drażniąca gra aktorów, dziwnie sztuczny klimat, nieudany ukłon w stronę psychologii...." że co??? Oglądaliśmy ten sam film? Niektóre argumenty mogę zrozumieć. Film nie dla każdego widza ale mistrzowsko zagrane rola Daniela i Vicky są przeciwieństwem "drewnianego" aktorstwa. A sam klimat był fascynujący, elektryzujący, momentami wręcz magiczny. A ukłon w stronę psychologii był bardzo udany. Sam scenariusz może wydawać się nudny ale w takim wykonaniu z jakim mamy tu do czynienia pozostawił mnie jeszcze długo z wywołanymi przemyśleniami po jego zakończeniu. Niewiele filmów odciska na mnie takie piętno.
Ktoś wyżej odniósł się do słuchania muzyki klasycznej. To dobry przykład. Jednego zafascynuje swoim pięknem a ktoś inny uzna za największą nudę. O gustach się nie dyskutuje ale rewelacyjnej gry aktorskiej ww. postaci jak i reszty osady, zdecydowanie będę bronił.
No cóż, kwestia gustu :) Mnie po seansie krążyły po głowie tylko stwierdzenia w stylu "Jakie to było piękne!". Nie nudziłam się zresztą ani sekundy. Za to co do Twoich wrażeń z "Zabicia świętego jelenia" - miałam podobnie z innym filmem Lanthimosa, "Lobsterem". Umęczył mnie do tego stopnia, że nie obejrzałam do końca (co zdarza mi się to niesamowicie rzadko), a przymiotnikiem, który najlepiej opisywałby moje odczucia względem tego filmu, byłby chyba "sterylny". Choć pewnie dam mu jeszcze szansę.
Z całym szacunkiem ale nie zrozumiałeś tego filmu, po prostu to kino nie jest dla Ciebie. I wcale nie musi być, to kwestia gustu, a ten każdy ma swój jak cytując klasyka dziura w d...,e każdy ma swoją.
Jako odtrutkę polecam "Po kłębku do nitki"!
https://www.filmweb.pl/film/Bez+%C5%9Bladu-1988-11736