Mam pytanie odnośnie operatora, co trzeba zrobić by zostać operatorem ? Proszę o odpowiedź :)
Najpierw musisz nauczyć się robić zdjęcia zwykłym aparatem fotograficznym - chodzi o kompozycje, kadrowanie, uchwycenie odpowiedniej dynamiki zdjęcia, operowanie światłem i tak dalej. Zwykli profesjonalni fotografowie też mogli by być bez problemu operatorami filmowymi bo jedno dowolne dobrze wykonane zdjęcie jest jak dowolny kadr z filmu z dobrymi zdjęciami. Jeśli tego się nauczysz to będziesz mógł przystąpić do nagrywania różnych sytuacji kamerą - może być zwykła cyfrowa kamera. (jeśli ją oczywiście masz) tu również chodzi o kadrowanie, dynamikę i tak dalej . Jeśli opanujesz dobrze jedno i drugie to będzie mógł starać się o przyjęcie do szkoły filmowej np. do Łodzi na wydział operatorski i modlić się aby Cię przyjęli. Mniej więcej tyle trzeba zrobić aby być operatorem filmowym.
Warto też posiedzieć trochę w studio fotograficznym, filmów nie kręci się raczej przy świetle zastanym więc warto wiedzieć trochę o modyfikatorach, filtrach,światłomierzu etc. Oprócz książek do fotografii można zajrzeć do takiej pozycji jak "Światło w filmie".
Fotochemia już raczej Cię ominie bo cyfra dominuję, ale oczywiście warto wiedzieć czym się różni halogenek srebra od piksela ;)
Powodzenia;)
No chyba nie ominie i to jeszcze długo długo (miejmy nadzieję). Poza tym cyfra w ogóle nie dominuje no chyba że na rynku amatorskim i telewizyjnym, bo mało który film kinowy jest robiony na cyfrze ;)
Co do wypowiedzi wojtka40i4 bo nie chce się rozdrabniać. Nie sądzę żeby przeciętny profesjonalny fotograf był w stanie zaplanować sekwencje ujęć. Nie zapominajmy, że film jest obrazem ruchomym, więc szwenki, jazdy same się nie zrobią, a pojęcia o nich fotografowie mieć nie muszą. W skrócie prędzej operator filmowy może być fotografem nie na odwrót ;)
Co do rozpoczęcia drogi na studia operatorskie wojtek ma jak najbardziej rację, robić jak najwięcej zdjęć, bo trzeba robić je naprawdę świetne żeby się dostać, najlepiej lustrzanką analogową, bo dobrze to punktuje na egzaminach wstępnych w szkołach filmowych. To jest pierwszy etap - teczka z własnymi pracami fotograficznymi. W drugim musisz popisać się umiejętnością robienia zdjęć na dany temat (zwykle dosyć mocno abstrakcyjny) na co dostajesz kilka godzin. Potem musisz wykazać się umiejętnością analizy filmowej. W trzecim etapie robisz jedno ujęcie, z jednym obiektem i jedną lampą, na sam koniec masz rozmowe w której sprawdzana jest ogólna wiedza filmowa. To tyle na temat egzaminów w Katowicach.
Jeśli jesteś z '98, masz sporo czasu żeby uzbierać tę wiedzę, życzę więc powodzenia i wytrwałości ;)
"najlepiej lustrzanką analogową, bo dobrze to punktuje na egzaminach wstępnych w szkołach filmowych."
A jak zrobi analogowym dalmierzem to co?:D
Uściślajmy jeśli mówimy do początkującego;)
Uwielbiam tak idiotyczne wpisy. Mało co jest robione na cyfrze? To ty chyba masz marną wiedzę o kinie. W Hollywood prawie wszystko jest już kręcone na cyfrze, że wspomnę o kamerach firm RED czy ARRI (i wielu innych) - i mowa tutaj o filmach wysokobudżetowych pokroju Piratów z Karaibów. Masa filmów powstaje także na kamerach pokroju Sony F65 czy Canon C300/C400, a wiele dzieł bardziej ambitnych i z mniejszymi budżetami na aparatach DSLR, pokroju Canon 5D Marka II/III czy nawet względnie taniego (a już zwłaszcza jeśli spojrzeć na warunki filmowe) Panasonica GH2. Dlatego nie wypisuj bzdur, skoro nie masz na ten temat zielonego pojęcia.
Nie wypisuję bzdur, post z lipca 2012 ale dalej aktualny. Może i Kodak zbankrutował, cyfryzacja kina idzie bardzo szybko do przodu, a praktycznie każdy film przechodzi przez proces DI, ale taśma dalej jest i jeszcze będzie bez wzgędu na to. Nie podważam tego że kino się cyfryzuje, podważam słowa kogoś kto uważa że znajomość taśmy i zapisu na niej dla operatora nie ma znaczenia.
Dla ocenienia sytuacji możesz sobie sprawdzić jaki procent produkcji nominowanych do Oscara (większość Hollywood chyba, nie? budżety też nie za małe) był kręcony na kamerach cyfrowych. Podpowiem - niewielki. Nawet jeśli filmy są kręcone Alexą, Redem, Phantomem to i tak operatorzy niektóre sceny robią na taśmie (patrz np. Avengers). Przy okazji nie wiem, który operator chciałby się pochwalić że robił film na Canonie 5D więc nie wiem dlaczego dzieła bardziej ambitne miałyby być nim kręcone (zabieg artystyczny? kręcimy ambitnie, więc weźmy gorszą kamerę?) kiedy wypożyczenie kamery Red One w Polsce kosztuje w granicach 1200 zł za dzień (przecięty film w Polsce ma budżet 4,5 - 6 mln, więc co to są za pieniądze patrząc na całość). Prawda, lustrzanki Canona są wykorzystywane w kinie, ale gdy gra się scenę na wiele kamer i nie jest możliwe wypożyczenie takiej ilości sprzętu profesjonalnego.
Wydaje mi się jednak, że mam większe pojęcie od Ciebie ;) Pozdrawiam
Jakby ktoś miał wątpliwości czy jeszcze kręci się na taśmie ;)
http://zapodaj.net/8a25ccaeb06a2.jpg.html
tak, filmy kinowe są naświetlane na taśmie światłoczułej. Cyfra to do tanich seriali jest stosowana, seriali, na mały ekranik i na chwilę, bo za 20 lat te formaty dzisiejsze pewnie będą tyle warte, co dziś VHS. Materiał światłoczuły to podstawa. Na egzaminach jest kilkudzęsięciu chętnych, a tylko kilka miejsc. Więc kogo wykladowcy wybiorą mając do wglądu dobre cyfrowe lub dobre na taśmie światłoczułej wykonane zdjecia? .
Nominacje do Oscara mają być wyznacznikiem tego czyje zdjęcia są 'lepsze' ? Oscary już od momentu przyznania statuetki "Rockiemu" stały się drugorzędnymi nagrodami. Mam dwie ręce podpisuje się nimi pod tym co napisał Ural.
Twa wypowiedz jest średnio składna, jako argument popierający mowisz ile kosztuje wypozyczenie kamery Red One w Polsce...kto pisał o Polsce w ogole i naszych zaściankowych realiach??
Jeżeli masz ochotę na dyskusję zapraszam do rozmowy prywatnej :):)
Nie mają być wyznacznikiem czyje zdjęcia są lepsze (chociaż w wielu wypadkach są), tylko służyły do przedstawienia pewnej grupy nowych filmów (wysokobudżetowych, hollywoodzkich), przy których DoP nadal zdecydował się na użycie taśmy.
Podanie ceny wynajmu Reda służyło do zestawienia ze standardowym budżetem, aby zobaczyć jak niewielkie są to pieniądze w porównaniu z innymi kosztami. Ural twierdził, że ambitne produkcje kręci się na DSLRach bo nie ma hajsu, co jest głupotą. Dobra, nie mówimy o Polsce tylko o Stanach, jeszcze lepiej bo tam budżety są kilkunasto - kilkudziesięcio razy większe, więc wynajem podstawowego zestawu za 700$ to w porównaniu do całego budżetu nic.
Czytaj ze zrozumieniem.
P.S. Broniłem taśmy, bo chciałem żeby przetrwała. Jak się okazało w dużej mierze byłem w błędzie, jednak z najświeższych informacji wynika, że dalej przetrwa jako nośnik archiwizacji filmów. Nie ma bardziej trwałego nośnika.
Żeby być operatorem filmowym wcale nie trzeba kończyć szkoły filmowej - choć oczywiście się to przydaje.
Jeszcze lepiej zacząć jak ja w PRL: od radzieckiej Wilii, przy której trzeba było się trochę pomęczyć, aby zrobić w miarę dobre (jak na taki aparat) zdjęcie. Do tego wskazane było zaopatrzyć się w tabelkę naświetlań:
http://i48.tinypic.com/2s81u0w.jpg
Poza tym sama rolka filmu trochę kosztowała, a były i takie bez kasetki, które zakładało się do aparatu po ciemku, po omacku:-) Dodam jeszcze, że film miał, powiedzmy, 24 lub 36 klatek i dbało się o to, aby jak najwięcej klatek było dobrze naświetlonych, by wyszło jak najwięcej dobrych zdjęć, w związku z tym robiło fotki wyjątkowych sytuacji, a nie jak teraz, gdy byle dzieciak pstryknie sobie smartfonem siebie siedzącego na sraczu i wysyła to zaraz na Fejsbuka do znajomych, bo każde ze zdjęć można skasować i na karcie pamięci napstrykać wiele kolejnych, równie "ambitnych arcydzieł". Po prostu miało się szacunek do fotografii i całego tego procesu z nią związanego.
Poza tym zacznij myslec kreatywnie. Dlaczego nie zapytasz o to na forum tematycznym, albo nie napiszesz po prostu do jakiegos operatora? :)
Wolski skończył łódzką filmówkę. Dobrą mają tam reżyserię i właśnie wydział operatorski. Idź za radami kolegów wyżej i następnie tam spróbuj :-)
odnośnie wypowiedzi użytkownika wojtek40i4, że rzekomo "Zwykli profesjonalni fotografowie też mogli by być bez problemu operatorami filmowymi".
Niestety nieprawda. Fotografia i film, to nie to samo. Te dwie sztuki tylko się zazębiają, w najbardziej podstawowych podstawach teoretycznych. Owszem, podstawy wiedzy fotograficznej są potrzebne, ale jeśli chcesz być operatorem, nie trać czasu na naukę fotografii. Ucz się planów, montażu wewnątrzkadrowego, rytmu montażowego i oglądaj dużo filmów z wyłączonym dźwiękiem (aby nie słuchac dialogó i nie dać się wciągnąć w akcję, tylko skupiac na tym, jak pracuje kamera i jak kolejne ujęcia są ze sobą klejone).
Ważne jest abyś zrozumiał, dlaczego podczas rozmów dwóch bohaterów stojących daleko od siebie, kamera pokazuje ich na przemian (ale nie patrzących bezpośrednio w obiektyw, tylko lekko obok obiektywu), a gdy stoją blisko siebie, w kadrze widać ich obu (i dlaczego ta zasada jest łamana w scenach np. strzelanin w westernach).
Dałem ci takie małe zadanie do odrobienia. Jak połapiesz te sprawy, będziesz w stanie nakręcić niezły, krótki film. I nie słuchaj gadania, że profesjonalny fotograf bez problemu nakręciłnby film. Widziałem już takich i widziałem ich filmy. Więcej już nie chcę czegoś takiego oglądać. Ucz się operatorki.
To że profesjonalny fotograf bez problemu nakręciłby film to bzdura, ale rada "jeśli chcesz być operatorem, nie trać czasu na naukę fotografii" to najgłupsza rzecz jaką słyszałem. Jak lepiej można nauczyć się esencji pracy DoP czyli świecenia planu jak nie robiąc zdjęcia i przyglądając się światłu.
na pewno słyszałeś w swoim życiu głupsze rzeczy, niż moja wypowiedź.
W zdaniu, którego się czepiasz, wyraziłem się może nieprecyzyjnie, jednak wiem, co mówię. Poprawię jednak owo zdanie na "jeśli chcesz być operatorem, ucz się od razu z podręczników i tutoriali filmowych, a materiałami z fotografii jedynie uzupełniaj". Do oświetlenia filmowego podchodzi się zgoła inaczej, niż do fotograficznego. Inna jest też "psychologia" na której opiera się operowanie głębią ostrości. Nie będę tu wnikał, bo to temat na długie godziny rozmów.
Odpowiem sugestią: gdyby film opierał się na wiedzy wyłącznie fotograficznej, to czy produkcje specjalistów od filmowania dslr wyglądały by tak "chu***jowo" w porównaniu z profesjonalnymi filmami fabularnymi? A filmy kręcone przez fotografów wyglądają najczęściej co najmniej "chu***jowo". Dlaczego? Przecież cyfrowa kamera filmowa i pełnkoklatkowa lustrzanka z dobrym obiektywem to w zasadzie to samo! Róznica tkwi w podejściu - operator kamery to nie fotograf. Operator kamery to OPERATOR KAMERY. Jaśniej już tego nie ujmę.
Operator kamery to operator kamery a nie operator obrazu to raz ;)
Dwa, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ile świetnych OPERATORSKO nie fotograficznie rzeczy jest kręconych na DSLRach.
Trzy, przykład sprzed niecałych 3 tygodni, Camerimage, Złotą Żabę wygrywa Ida - jeden z najbardziej fotograficznych filmów jakie widziałem.
Jeżeli ktoś potrafi złapać 24 świetne zdjęcia na sekundę, to gwarantuje Ci, że potrafi też zrobić 1 świetne zdjęcie samo w sobie. Film to opowiadanie obrazami, jestem przekonany, że każdy operator obrazu byłby w stanie wyjąć ze swojej nagranej sceny kilka zdjęć i w ten sposób przekazać Ci podstawową treść. Forma nawet okrojona z ruchów kamery powinna być czytelna. Nie każdy dobry fotograf mógłby być dobrym DoP, natomiast każdy dobry DoP jest dobrym fotografem. Nie każdy prostokąt jest kwadratem, ale każdy kwadrat jest prostokątem ;) Oczywiście jest to porównanie z czapy, bo nie każdy operator obrazu byłby dobrym np. fotoreporterem, ale oddaje sens mojej wypowiedzi ;)
Też nie jestem w stanie ująć tego jaśniej.
Nie bardzo mam co wnieść do dyskusji, ale chciałam tylko powiedzieć, że całkowicie się zgadzam z tym, co piszesz. Pozdrawiam:)
Trochę zły przykład z fotoreporterem, bo akurat ta dziedzina fotografii najbliższa jest zdjęciom filmowym. Więc lepiej było dać coś w stylu fotografii glamur. Chociaż wtedy też mógł by się ktoś czepiać, że ta bardzo przypomina zdjęcia kręcone do reklam...
wręcz przeciwnie, fotoreporterka jest najbliższa zdjęciom filmowym, tym fabularnym. Z tym, że mam na myśli konkretnie reportaż fotograficzny. Bo ten opowiada jakąś historię, ważne jest to, w jakiej kolejności są zdjęcia, te sprawy. Zresztą chcąc się dostać do szkoły filmowej trzeba zrobić właśnie fotoreportaż. Bez względu na to, czy to Łódź, czy WRiTv, czy to wydział operatorski, czy reżyserski - wszędzie chcą reportaż fotograficzny, bo to właśnie on jest najbliższy filmowi, opowiada jakąś historię, te sprawy...
No ok, w ramach ćwiczenia żeby opowiedzieć historię i odejmując najważniejszą funkcję DoP czyli świecenie. Tylko jaki procent operatorów filmowych zrobi Ci takie zdjęcia: http://www.theatlantic.com/infocus/category/photojournalism/ do tego potrzebne jest trochę inne oko ;)
Czy ty czasem nie masz na imię Tomasz i nie studiujesz na WRiTv? Bo jeżeli tak, to znamy się osobiście :) A jeżeli nie, to zmylił mnie twój avatar i "Tom" w nicku :)
Ale wracając do tematu - jak najbardziej zgadzam się, że nie ma w fotoreportażu takiego świecenia, jak w fabule. A to jest bardzo ważne. Ale mimo to będę się upierał, że właśnie fotoreportaż najbliższy jest zdjęciom filmowym, szczególnie dokumentalnym, ale fabularnym również. Właśnie ze względu na to opowiadanie historii, ukazywanie emocji. A poza tym fotoreportaż nie oznacza, że trzeba iść na manifestację i zrobić go w godzinę przy zastanych warunkach. Wręcz przeciwnie, można go tworzyć przez wiele dni (czy nawet dłużej) i czekać kilka godzin na jedno ujęcie (z różnych powodów, a jednym z nich może być właśnie światło - więc nie ustawiamy go, ale w pewnym sensie panujemy nad nim).
No i do szkoły filmowej można się dostać robiąc zdjęcia w studiu i pięknie ustawiając oświetlenie, ale o wiele łatwiej dostać się za sprawą fotoreportażu.
Hej Marcin :D Podając za przykład fotoreportera miałem na myśli właśnie tą wąską, specyficzną grupę fotografów, którzy specjalizują się przede wszystkim w łapaniu ulotnego momentu (niekoniecznie na manifestacjach i niekoniecznie w godzinę, to troche spłycanie), czego nie potrafią wszyscy operatorzy, nie wyraziłem się może dość precyzyjnie ;)
Odsyłam do wywiadu z Dariuszem Wolskim:
http://stopklatka.pl/artykuly/-/153390411,dariusz-wolski-piraci-z-karaibow-i-tel efon-od-boba-dylana-wywiad-
Chociaż operatorem nie jestem, to wiem to i owo.,na egzaminy do szkoły filmowej, bo zdaje się o tym mowa, a nie o firmie "filmowanie ślubow", podstawa to zdjęcia, a nie filmy. Musi przynieść ciekawe artystyczne zdjęcia, dobrze wykonane, w dużych rozmiarach, najlepiej na materiale światłoczułym (to się podoba, jeśli jest dobrej jakości), które zwrócą uwagę, facetów, którzy robili zdjęcia i filmy przez 30 lat,
Czyli reportaże albo, jeśli pozowane, to z jakimś pomysłem.
Jakby się miał przygotowywać gdzieś, to lepiej w gazecie, broń boże w zakładzie fotograficznym/
No i zero krajobrazów, zero kwiatków i motylków, zero oklepanych tematów typu babcinka na tle chaty, zero efekciarstwa dla samego efekciarstwa, zero formy dla formy itd.
Jeśli wymyśli coś dziwnego, to musi wytłumaczyć, co chciał przaez to powiedział i dlaczego użył takich środków, a nie innych, ale to w sytuacji podejrzenia, że jest geniuszem i wyprzedadza epokę
W pierwszej kolejności trzeba przygotować się na sporą dawkę nauki, a tym samym warto postawić na dobrą szkołę. Krakowska AMA Film Academy ma kierunek operatorski na wysokim poziomie - możecie sobie w wolnej chwili zerknąć na ich stronę. Ich plusem jest to, że wykładowcami są filmowcy z ogromnym doświadczeniem, głównie fabularnym, po prostu znają się na swojej pracy, są też nakręceni, są pasjonatami. Do tego sporo nowoczesnego sprzętu (który można od nich wynająć). Poza tym, to duża szkoła filmowa, ze wszystkimi kierunkami, więc budując doświadczenie można dogadać się z ludźmi z pozostałych kierunków i stworzyć własny film, fajna praktyka.