Każda emocja, myśl. Oddech. Nerwowy smiech. Spojrzenia, splunięcia. Zbudował role od początku do końca. W USA byłby Oskar i brawa na stojąco. Poezja ekranu.
Dokładnie. To co tam zrobił może być dla niego tym, czym "Psy" dla Lindy. Nie porównuję filmów, a jedynie znaczenie roli w karierze. Wiesz, słyszysz Linde, masz przed oczami Franza. Ja póki co, słyszę Włosok, myślę Waldyn. Oscar by się należał, to prawda.
Ale jak zawsze, czas pokaże, a aktor jest młody.